Fotografia towarzyszy mi na co dzień, starając się stale rozwijać i szukając kolejnych wyzwań zdecydowałam się uwiecznić mój dzień 2016 na zdjęciach. Mam nadzieję, że tym wpisem rozpocznę już regularnie w przystępny sposób przemycać Wam cząstkę mojego lifestyle’u. Dzisiejszy wpis obrazujący mój dzień w zdjęciach miał za zadanie zmotywowanie mnie, bym w każdej kolejnej godzinie dnia sięgała po aparat. Byłam pewna, że po drodze napotkam zbyt dużo przeszkód by zrealizować to zadanie w pierwszej próbie – ale udało się! Trochę gorzej wyszło z przerobieniem zdjęć i przygotowaniem wpisu – zeszło mi się prawie trzy tygodnie, ale mam nadzieję, że przymkniecie na to oko…
Na potrzeby wpisu wybrałam dzień, który spędzam w domu. Mam nadzieję, że dzięki temu nie będzie on monotonny i w jakimś stopniu Was zaciekawi – taki mój czwartek opierałby się od ósmej do dwudziestej na pobycie na uczelni, czym mam wrażenie niezbyt bym Was zaciekawiła. A tak, chociaż w jakimś małym stopniu pokażę Wam na jakich czynnościach uciekają mi kolejne godziny. Taki zwykły powolny dzień w domu zaczynam zazwyczaj przed ósmą…
Następnie staram się ogarnąć, pomagają mi w tym m.in. pędzle z jesiennej listy życzeń. Zresztą realizacja listy całkiem dobrze mi idzie, na końcu będziecie mogli zobaczyć jeszcze jedną fajną rzecz z tej listy. Przy okazji powyższego zdjęcia możecie też zauważyć jaka zdolna jestem – wyłączając budzik wyłączyłam cały zegar, brawo ja!
Po ponad godzinie czas na moje śniadanie. Nic odkrywczego, nic szczególnego – za to herbata z cytryną obowiązkowa.
Później chwilę poświęcam zazwyczaj Harry’emu.
Powrót do domu i trzeba zmierzyć się… z codziennymi obowiązkami. Nie lubię sprzątać, więc by nie robić wszystkiego na raz rozkładam domowe prace na cały tydzień.
Po pracach domowych czas na przyjemniejsze prace… Zdjęcia z sesji same się nie obrobią, i chociaż lubię je obrabiać czasami spędzam nad jedną fotografią nawet godzinę.
Dalej siedzę nad zdjęciami, dobrze chociaż, że tej pracy towarzyszy taki przyjemny, wytworzony przez wrzosy klimat.
Przy komputerze nie można spędzić całego dnia, czas na spacer z psem, i…
… aparatem oczywiście. To tego dnia powstała część zdjęć z tegorocznej jesieni.
Po powrocie zabieram się za matematykę. Już wcześniej jestem przygotowana do zajęć, więc teraz czeka mnie kilka przyjemnych godzin z matematyką.
Na dobrą sprawę to nie koniec matematyki, ale akurat miałam chwilę przerwy. Wtedy oczywiście przydaje się kawa, i… w tym przypadku pyszne ciasto z gruszkami zrobione przez moją mamę, sami wiecie, nie można było odmówić…
Koniec matematyki, zgadnijcie kto najbardziej się cieszy, że odzyskał swoją panią…?
Zaraz potem miałam okazję podziwiać piękny zachód słońca.
Na koniec dnia jeszcze raz siadam do komputera. Tym razem nie do zdjęć, staram się ogarnąć bloga, social media, i dodatkową pracę. Czasu mam coraz mniej, już wiem, że ze wszystkim się nie wyrobię i będę musiała w najbliższym czasie trochę więcej się tym zająć.
W związku z tym, że staram się uregulować swój sen, postanowiłam wprowadzić swoje stałe wieczorne rytuały. Rozdział papierowej książki do poduszki, jest jednym z nich. A tuż po, staram się zasnąć, jutro czeka mnie równie długi dzień.
Mam nadzieję, że wpis przedstawiający mój dzień 2016 roku chociaż trochę Wam się spodobał. Fajną opcją będzie wrócić tu za kilka lat, a może już miesięcy i zobaczyć co się zmieniło.